Need for speed (2014)
Reżyseria : Scott Waugh ['Act of valor']
Ostre rajdy i ucieczki z popularnej serii gier komputerowych i na Playstation 3 zostały teraz przeniesione do rzeczywistości.
Po wyjściu z więzienia uliczny rajdowiec Tobey [Aaron Paul -'Nauka spadania', 'Ostatni dom po lewej'] pragnie zemścić się na byłym partnerze [Dominic Cooper - 'Kapitan Ameryka : Zimowy żołnierz', 'Abraham Lincoln : łowca wampirów 3d'], który go zdradził, a także pomścić śmierć przyjaciela.
Choć 'Need for Speed' może wielu przypominać 'Fast and furious' to fani szybko zauważą podobieństwa ze wszystkimi częściami a szczególnie z serią 'Need for speed Run'.
Fabuła nie jest rewelacyjna, ale kojarzy się z grą i na pewno przykuje uwagę tysiąca graczy. Niestety dla wyścigowego laika będzie tylko słabą podróbą 'Szybkich i wściekłych'.
W filmie podobały mi się auta i widowiskowe wyścigi oraz konkurencja między zawodnikami. Amerykanie oczywiście przesłodzili męskie przyjaźnie i honor. Całkiem fajnie wyeksponowali wątek miłosny z angielką o ciętym języku. Jak to w amerykańskich produkcjach nie mogło zabraknąć łez i słodkich słówek.
Generalnie film mi się podobał. Główny bohater to chłopaczek smagany biczami cierpienia. Bogaty przeciwnik uniknął kary tylko dlatego, że miał pieniądze. Nasz Tobey chce uratować swój honor i dowieść nie tylko swoich umiejętności, ale także uczciwości. Z natury jest raczej milczkiem i dlatego trudno mu poderwać jakąś dziewczynę. Za to za kierownicą budzi się w nim prawdziwy lew.
Historia jakich setki do tej pory powstało. Ale jak już wspomniałam będzie pewnie gratką dla graczy. Dla szaraczków będzie kolejnym, na który wydano miliony przy produkcji, a niekoniecznie zawładnie ich serca i pamięć.
Dla mnie produkcja Waugha była trochę przesłodka, której brak realności. Wiele scen było przesadzonych szczególnie te dotyczące honoru i męskiej przyjaźni.
Ciekawe były dialogi z Julią [Imogen Poots - 'V jak Vandetta', '28tygodni później' i Monarchem [Michael Keaton - 'Ostatni raz', 'Córka prezydenta']. Pogrywki Tobey'ego z Dino przypominały mi chłopięce przepychanki o resoraki.
Akcję filmu podtrzymywały liczne sztuczki kaskaderskie, gdzie generalnie nic nie wychodziło poza granice rozsądku. Czasem miałam wrażenie, że auta jadą zbyt powoli. Najbardziej brawurowa akcja to scena z helikopterem i tankowaniem. Niestety potem nie działo się nic bardziej widowiskowego.
Pod względem technicznym film wypada okazale. Choć wydawało mi się trochę za ciemno podczas nocnych wyścigów, to sceny z terenów są przepiękne. Mnie ujął widok latarni na samym końcu filmu.
Muzyka jest raczej spokojna i nostalgiczna. Ubarwiona mocniejszymi rytmami podczas wyścigów.
Twórcy jak widać skupili się na młodych talentach. Nie przeliczyli się, bo Paul, Poots i Cooper dali z siebie wszystko.
Generalnie film oceniam pół na pół. Było kilka fajnych momentów i dobrych dialogów, ale i sporo beznadziejnej słodyczy, która doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
Nie można zaprzeczyć, że widok pięknych aut rozpalał zapał do wyścigów.
Film oceniam na 5/10 i zasiadając przed seansem spodziewałam się więcej akcji a mniej drwiny z męskiego honoru ;)
Trailer :
Mnie pozytywnie zaskoczył, ale to pewnie dlatego, że nie spodziewałam się po nim za dużo i nie zamierzałam go oglądać. Technicznie rzeczywiście bardzo na plus, ale zdecydowanie nie przebił 'Wyścigu'.
OdpowiedzUsuń