Chernobyl diares, Chernobyl reaktor strachu (2012)

Reżyseria : Bradley Parker [debiutant]


Nie zwykłam oglądać horrorów, ale zwiastun tegoż mnie bardzo zaciekawił. Chernobyl, mutanty, grupka znajomych zagubiona w opuszczonym mieście, przewodnik ginie, a auto jest zepsute.


Niestety ukraińsko-rosyjsko-amerykańska produkcja, obsada oraz budżet miliona dolarów nie dały rady ani przestraszyć ani wykorzystać klimatu miejsca. Do tego nudny scenariusz. Film ciekawi - szczególnie pierwsza połowa, ale reszta to pieniądze wyrzucone w błoto. Budżet równy milion dolarów ? Przecież ten film możnaby zrobić za parę tysiaków, wiele amatorskich produkcji scenariuszowo i aktorsko wypadłoby lepiej niż ten gniot. 


Historia jest prosta - grupka znajomych, którzy chcą przeżyć ekstremalny czas w Europie. Jeden zwariowany koleś załatwia wyjazd do Czarnobyla, a tam promieniowanie i te sprawy i to co można tam spotkać to tylko i wyłącznie słabe wizje scenarzysty, bo klimat tamtego miejsca możnbya wykorzystać w o wiele lepszy sposób... jeszcze z takim budżetem to masakra :P


Ta bieganina, ucieczki były za długie, za mało pokazali tych [let's say ] 'potworków', za mało strachu, napięcie jakieś było, ale nic nie wynikało. Końcówka też mnie rozczarowała.


Scena, która mogła przestraszyć - to najmniej spodziewany niedźwiedź w budynku :P
Reszta do kitu.


Ogólnie nie polecam. A od siebie daję 3 i oceniam na dużo poniżej oczekiwań.
Wszystkie dobre momenty są w zwiastunie :

Dlatego czy warto tracić półtora godziny z życia na taki film ? 

Ciekawostka: pomysł na film zrodził się podczas czytania fotoblogu pewnej dziewczyny podróżującej w okolicach sławetnego reaktora. A zdjęcia kręcono w Serbii i na Węgrzech.