niedziela, 3 listopada 2013

Lie with me, Seks to nie wszystko (2005)


Reżyseria : Clement Virgo ['Męska gra', 'Pieść o złamanym sercu']

Nie zwykłam oglądać takich filmów na codzień :) Ten napatoczył się przypadkowo. Btw kosmaty tytuł nie zawsze sugeruje temat filmu. W tym przypadku akurat tak jest. I właśnie ciekawość wzięła górę. 

Jeśli zapytalibyście mnie o krótki komentarz po obejrzeniu to mogłabym go opisać w kilku słowach : 'Pornol z fabułą'. 

No, ale w tym temacie rozwinę się nieco później :P

Początek filmu to przedstawienie niezaspokojonej erotycznie Leili [Lauren Lee Smith - 'Helen', 'Patologia'], poszukującej nowych doznań seksualnych z przypadkowymi mężczyznami. Młoda, piękna, wyzwolona, bez wstydu lecz z dużymi pragnieniami dziewczyna traktuje facetów jako obiekty seksualne, zdobycze. David [Eric Balfour - 'Skyline' na blogu, 'Horsemen - Jeźdźcy Apokalipsy' , 'Teksańska masakra piłą mechaniczną' ] jest również mężczyzną wyzwolonym, ale szuka partnerki na stałe. Chce dojrzałego związku. Ich partnerstwo to ciągła huśtawka namiętności, nienawiści i wzajemnego uwielbienia. Czy taki związek ma szansę na przetrwanie ?

Tak jak wspomniałam wcześniej do filmu pornograficznego produkcja różni się całkiem niezłą fabułą, dużą dawką sensualności, namiętności.

No właśnie ile tu scen, i na co można popatrzeć to tylko wie ten co obejrzał :P 
Aktorzy grają genialnie, zachowują się właściwie jakby kamery nie było. Oboje bezwstydni, jak i tatuś zresztą. Nie ma tutaj tematów tabu.

Film jest jedyny w swoim rodzaju. Nigdy się z takim nie spotkałam. BO................'Shame' w reżyserii Steve McQueena to zupełnie inna bajka. Nie jest taki perswersyjny, a sceny erotyczne są pokazane wybiórczo, kamera podgląda. W 'Seks to nie wszystko' spotykamy wyuzdane, wręcz pornograficzne motywy. Dzikość, namiętność i 'soczystość' [let's say] wylewa się ze scenariusza. 

Choć jest to głównym motywem filmu to chodzi tu o coś zupełnie innego. Pytanie, które nasuwa się na usta ' Czy istnieje seks bez miłości ?'. Ta produkcja szybko znajduje na nie odpowiedź. 'Nie istnieje'. Zawsze choćby jedno poczuje coś więcej.

Przychodzi pora na ocenę. 
A ocenić nie jest łatwo. Nietypowy, rzadko spotykany motyw, do tego specyficzne wykonanie. Bezwstydność perwersja, ale i sensualność i namiętność jednocześnie, powodują, że klasyfikacja filmu przychodzi z ciężarem. 
Mnie film zaintrygował i choć początkowe sceny nieco lekko obrzydziły ? odstraszyły to ciekawość wzięła górę. Ciekawiło mnie to jak im się ułoży. Czy seks bez zobowiązań ma prawo bytu. 
Obejrzałam od początku do końca. Zgorszyć się nie zgorszyłam [bo chyba bardziej już nie można :P], ale zobaczyłam coś zupełnie innego. Inny sposób na kręcenie scen łóżkowych. Jak wpływają one na opiniowanie filmu przy względzie na dojrzałą i sensowną tematykę. 

Z reguły ludzie boją się nowości. Ta była całkiem niezła, choć muszę przyznać, że niektóre sceny mi się przedłużały i tylko zerkałam na licznik. Ale ciągle towarzyszyła mi ciekawość. Więc.... :P 

Od siebie daję 6. Ale zadecydujcie po trailerze :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz