czwartek, 15 listopada 2012

Balls to the wall, Goły narzeczony (2011)


Reżyseria : Penelope Spheeris ['Bogate biedaki' , 'Czarna owca' , 'Klan urwisów']

To druga pozycja filmowa jaka rozbawiała nas na babskim wieczorze. Opowiada przygotowania ślubne Bena Camelino [Joe Hursley - 'Resident Evil : Zagłada' , 'Szybko i wściekle'], który potrzebuje mnóstwa pieniędzy na wymarzony ślub narzeczonej. Teść oferuje zapłatę, ale Ben w wyniku przypadku dostaje posadę, która pozwoli mu w 3mies spełnić marzenie o najpiękniejszym ślubie. Zostaje tancerzem erotycznym - cheappendales'em potocznie. Oczywiście wszystko działa potajemnie przed dziewczynami. I to, że teść trzyma kasę Bena i traci 50tys w kasynie to wszystko również jest sekretem. Po tym jak przyszła-niedoszła panna młoda posądza go o zdradę, teść wyjaśnia sytuację. Jedynym sposobem odzyskania cashu na weselicho jest wygranie Strippapaloozy - corocznego konkursu dla tancerzy erotycznych. 

Nie jest to Magic Mike, ale całkiem fajna pozycja jeśli się ją ogląda z koleżankami, w pojedynke nie polecam, a tymbardziej z chłopakiem ;p 

Główny aktor żadną rewelacją nie jest i do Tatuma nie ma co porównywać, ale w klasie durnych komedii daje radę. Film usptrzony niezłymi gagami czy dialogami śmieszy. W przypadku gdy ktoś z 'towarzystwa filmowego' doda coś od siebie, ból brzucha i śmiech do łez murowany.
Sama fabuła może wydawać się błaha i bezndziejna, ale skonfrontowana z celami głównych bohaterów czy wątkami pobocznymi tworzy żart na jakimś poziomie. Obecnie stykamy się ze sprośnymi komediami opartymi tylko i wyłącznie na seksie i nietrafnym z niego żartowaniu. Tutaj mamy skumulowane żarty, które nie są aż tak obrzydliwe i wyuzdane jak w American Pie, który w ogóle mnie nie śmieszył, ale wysokich lotów też nie są.

Jakoże to był babski wieczór i dobrze się bawiłyśmy daję jakieś 6/10. Ale [gdyby nie towarzystwo]poza tym nie dałabym mu ani punktu, więc mam nadzieję, że się rozumiemy...;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz