czwartek, 7 marca 2013

Never let me go, Nie opuszczaj mnie (2010)


Reżyseria : Mark Romanek ['Zdjęcie w godzinę']

Przepraszam za wysyp melodramatów, ale jakoś tak wyszło ten jest ostatnim, ale tylko na jakiś czas XD.

Jest specyficzny, bo podchodzi pod science. Skupia się na historiach ludzi hodowanych i wychowywanych na dawców narządów. Akcja rozgrywa się w czasach od lat 70. do 90. naszego wieku. Ludzie żyją po 100 lat, nie znają chorób, a to tylko dlatego, że wyhodowali sobie dawców. Głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół : Tommy [Andrew Garfield - 'The social network' , 'Niesamowity Spiderman'], Kathy [Carey Mulligan - 'Drive' , 'Shame' ] i Ruth [Keira Knightley - 'Londyński bulwar' , 'Piraci z Karaibów 1-3' , 'Duma i uprzedzenie', 'Przyjaciel do końca świata' - wkrótce na blogu, 'Anna Karenina'].

Generalnie film jest bardzo smutny i nawet miłość nie przysparza uśmiechu. Film choć smutny, nie wzruszył mnie, a wymowa jest słaba. Ciągnie się, a i mało jest elementów podtrzymujących akcję.

Wszystko toczy się wokół pełnoświadomych swojej przyszłości ludzi hodowanych na narządy. Połowa nie przeżywa pierwszej lub drugiej operacji, a często przetrzymywani do czwartej, żeby zapewnić stuletnie życie ludziom 'z górnej półki'. Do pewnego wieku 'dawcy' dorastają w róznych szkołach gdzie uczy się ich jak mają zachować się w sklepie czy restauracji. Jednak życie pod takim kloszem nie wyzbywa ich normalnych odczuć : miłości, przynależności, bycia akceptowanym, kochanym itd. Nie stykając się z nikim poza nimi samymi i lekarzami w Hailsham są jak dzieci. Wyjazd autem do miasta jest dla nich przygodą życia, a jak okazywać uczucia uczą się z filmów. Straszne prawda ?
Ale najgorsze jest to, że prawdziwa miłość - ta Tommy'ego i Kathy zostaje przerwana przez zazdrosną Ruth, która dopiero po latach rozumie swój błąd i dopiero po latach go naprawia.
Jest to całkowitym dramatem dla tej dwójki żyjącej w kłamstwie tak naprawdę. Umierają w beznadziei, oszukani, uważani za istoty niemyślące i niemające uczuć.

Smutny, długi i miłość jest tu odsunięta na drugi plan, bo w sumie wszystko skupia się na hodowaniu ludzi i ich życiu gdzieś tam. Miłość nie jest głównym motywem tego filmu, jest tylko elementem, notabene bardzo smutnym. Zakochanym nawet nie pozwolono pożyć razem nacieszyć się sobą.
Film nie zainteresował mnie, oglądałam z nadzieją, że chociaż na końcu będzie pół minuty szczęścia, happy endu, czegokolwiek byle tylko rzucanie kłód pod nogi się skończyło. Uwierzcie mi, że po dwóch godzinach takich 'smutów' wstępuje w człowieka jakaś nieznana mi dotąd znieczulica. Z czasem przywykłam, że życie bohaterów jest szare, smutne, nie ma nadziei i miłości ani żadnych pozytywnych uczuć, że aż pod koniec to im w ogóle nie współczułam ani nie zakręciła mi się łza w oku i miałam filmu dość.
Reżyser tak majestatycznie dobija człowieka, że życie w PL wydaje się być bajką :P

Produkcję oceniam nisko na jakieś 3. Na pewno film nie jest wart powtórzenia.
Jeśli chodzi o obsadę, to nie podobała mi się tu Keira, zresztą już od jakiegoś czasu działa mi na nerwy :P Jest sposób bycia i to, że zawsze jest taka sama. Niczym nie różni się jej gra tutaj od tej w Piratach. 
Tommy był 'miętki', bez zdania, wiecznie kierowany przez baby. Jeśli to było zamierzeniem reżysera, to w ogóle o co była kłótnia ? ;p
Kathy - główna bohaterka, zbyt wycofana, nieśmiała, przyćmiła ją Keira i to ona właściwie 'brylowała' ekranie.

TRAILER :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz