poniedziałek, 18 marca 2013

The last song, Ostatnia piosenka (2010)


Reżyseria : Julie Anne Robinson ['Jak upolować faceta' , 'Z górki']

Niby melodramat, ale nie do końca. 

Ronnie [Miley Cyrus - 'Hanna Montanah' , 'LOL' - na blogu] nie może pogodzić się z rozwodem rodziców. Jest wredna i wini za to ich oboje. Matka uważa, że jedynym sposobem na uleczenie ran są wakacje u ojca. Dziewczyna dowiaduje się o nieuleczalnej chorobie ojca i żałuje tego jaka była. Jej wakacje są niezapomniane również z powodu miłości. Poznaje świetnego chłopaka - Willa [Liam Hemsworth - młodszy brat Thora :P pojawił się m.in w 'Igrzyska śmierci', 'Niezniszczalni 2' czy 'Paranoia'], w którym się zakochuje. Bieg wydarzeń zmienia Ronnie całkowicie.

Film wzrusza, muzyka rusza, a obrazy koją. Temat jaki ta produkcja podejmuje to miłość rodzic-dziecko, pasja i pierwsze zakochanie. To wszystko zaaranżowane w pięknej okolicy, przy romantycznych wschodach i zachodach słońca, przy muzyce mającej nasze zmysły na wodzy. Motywem przewodnim jest właśnie wspólna pasja i idealna relacja głównej bohaterki z ojcem. Rozwód rodziców niszczy wszystko, zabija pasję i wzbudza odrazę. Jedyną szansą na odbudowę są wspólne wakacje, i choć z początku zawód jakiego doznała Ronnie jest nie do uleczenia to z czasem skorupa nienawiści, która okryła wrodzoną wrażliwość dziewczyny zostaje zniszczona a rany goją się błyskawicznie.

Nie przepadam za Cyrus, w sumie nawet nie wiem dlaczego... chyba po prostu to młode [wredne i pyskate] pokolenie budzi odrazę i niechęć przez samo to, że istnieje :p Wcześnie Miley znana mi była tylko ze światka muzyki, a w wakacje widziałam ją w szczeniackim filmie 'LOL' [który notabene do gustu mi nie przypadł]. Dziewczyna po prostu mnie denerwuje, mimiką może, gadką nie wiem. Rolę w 'The last song' miała niezłą, ale wciąż nie zdobywa u mnie plusów. To samo z Hemsworthem. Zagrali przeciętnie, nie wyróżniali się z tysięcy słodziasznych amerykańskich produkcji. I choć film miał skupiać się właśnie na Ronnie - na tym jak radzi sobie z rozwodem rodziców, to w pewnym momencie cała fabuła skupia się na jej ojcu, w którego rolę wcielił się Greg Kinnear ['Jak ona to robi' , 'Godsend' , 'Movie 43']. Za tę rolę dostaje ode mnie mega plusa, bo spisał się naprawdę dobrze. Teksty też miał niezłe :P 

Tani motyw z poderwaniem przez Willa, nie do końca do mnie przemawia. Za to motyw z żółwiami .... sama bym się takimi maleństwami zaopiekowała.

Choć film jest długi to czas przy nim leci niesamowicie. Wszystko jest zwarte i ciekawi, bo jak wspominałam, dwa tematy przewodnie, dwie osoby współwinne akcji, wokół których zatacza ona pętle i krzyżuje drogi. 
Ojciec i córki, tak samo zranieni, tak niezdarni przy tym wszystkim. Zawzięta jest tu Ronnie oczywiście i właśnie tej postawy nie mogę zrozumieć...no, ale na zimowy wieczór..., żeby piękne oceaniczne wschody i zachody obejrzeć. Łezkę uronić. Pierwsze miłości powspominać. I życie docenić, a o zadrach zapomnieć. To film jest jak najlepszy.
Obejrzałam i żałować nie żałuję, bo bynajmniej szansę Cyrus daję i nie skreślę jej [przynajmniej jeszcze nie teraz] z listy 'Z szansą na karierę aktorską '.

Jakieś 7/10.

+ fabuła nie skupia się tylko i wyłącznie na niedojrzałej Ronnie, ale także na jej ciężko chorym ojcu
+ landszafty
+ dialogi
+Kinnear
+ Cyrus się odkuła :P

- dzieciaki
- tani podryw na plaży [ten przy boisku]:P 
- Hemsworth mógł się bardziej postarać

Czy warto ? Obejrzałam i nie żałuję :) Jest ładnie, refleksyjnie i z iskierką nadziei. Dla niektórych może za słodko, ale nie raz i tak trzeba. . .

Z ciekawostek dodam tylko, że Nicholas Sparks napisał scenariusz specjalnie dla aktorki Miley Cyrus, natomiast dopiero po jego stworzeniu powstała książka o tym samym tytule.
[filmweb]

Na zachętę trailer : 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz